Trenzas
Música: Armando Pontier
Letra: Homero Expósito
Tango 1945
przeł. Sylwester Łazicki
Trenzas,
seda dulce de tus trenzas,
luna en sombra de tu piel
y de tu ausencia.
Trenzas que me ataron en el yugo de tu amor,
yugo casi de blando de tu risa y de tu voz...
Fina
caridad de mi rutina,
me encontré tu corazón
en una esquina...
Trenzas de color de mate amargo
que endulzaron mi letargo gris.
¿Adónde fue tu amor de flor silvestre?
¿Adónde, adónde fue después de amarte?
Tal vez mi corazón tenía que perderte
y así mi soledad se agranda por buscarte.
¡Y estoy llorando así
cansado de llorar,
trenzado a tu vivir
con trenzas de ansiedad... sin ti!
¡Por qué tendré que amar
y al fin partir!
Pena,
vieja angustia de mi pena,
frase trunca de tu voz
que me encadena...
Pena que me llena de palabras sin rencor,
llama que te llama con la llama del amor.
Trenzas,
seda dulce de tus trenzas,
luna en sombra de tu piel
y de tu ausencia,
trenzas,
nudo atroz de cuero crudo
que me ataron a tu mudo adiós...
Warkocze,
słodki jedwab twych warkoczy
księżyc w cieniu twojej skóry
i nieobecności.
Warkocze związały mnie w jarzmo miłości,
jarzmo, niemal z twego łagodnego uśmiechu i głosu…
Zrządzeniem
losu – w monotonii życia –
znalazłem twoje serce
na jakimś rogu…
Warkocze koloru gorzkiej mate
osłodziły mój szary letarg.
Dokąd odeszła twoja miłość dzikiego kwiatu?
Dokąd, dokąd odeszła po kochaniu cię?
Być może moje serce musiało cię stracić
i odkąd cię szukam moja samotność rośnie.
I płaczę tak
zmęczony płaczem,
zaplątany w twoje życie
z węzłami niepokoju… bez ciebie!
Dlaczego musiałem kochać
i na końcu odejść!
(część nieśpiewana)
Ból
stare utrapienie mego bólu,
ucięte zdanie twego głosu
który mnie wiąże…
Ból wypełniający mnie słowami bez urazy,
woła cię wołaniem miłości.
Warkocze,
słodki jedwab twych warkoczy
księżyc w cieniu twojej skóry
i nieobecności,
warkocze,
okrutny węzeł z surowej skóry
które związały mnie w twoje nieme pożegnanie…